1.
Apostrofa otwierająca Księgę tysiąca i jednej nocy nie tylko zwraca się do „miłosiernego Allacha”, lecz także wskazuje transcendentalny cel, jaki powinien przyświecać lekturze baśni zgromadzonych w księdze. Chodzi o to, aby czytelnik, „zgłębiwszy dzieje wcześniejszych pokoleń, i to co je spotkało, trzymał się w ryzach” (Księga tysiąca i jednej nocy, Warszawa 1973, s. 49).
Krytyka Fantazmatyczna (KF), której bardzo bliski jest paradygmat Szeherezady, nieco inaczej postrzega jej dydaktyczną rolę. Według KF baśń, niekoniecznie rezygnując z konserwowania „ryzów” naszej integralności (duchowej, estetycznej, politycznej etc.), musi spełniać też inne, znacznie ważniejsze zadanie — ma dawać przykłady radosnego wyzwalania się z więzów. Innymi słowy: Szeherezada powinna nas uczyć emancypacji. Na tym polega jej misja, współgrająca z litościwością woli najwyższej — ta bowiem okazuje prawdziwe miłosierdzie konsekrując radość koronującą proces radykalnego wyzwolenia.
2.
W tym kontekście paradygmatyczna wydaje się Historia o dwóch siostrach, które zazdrościły najmłodszej, przywołana przez Blocha w eseju Motywy białej magii (w: idem, Ślady, przeł. A Czajka, Kraków 2012, ss. 188-196). Bohaterka tej baśni, księżna Perisadah, odnajduje źródło wody życia i dzięki niej oswobadza swego męża, zaklętego przez złe moce w kamień. W odniesieniu do tego Bloch wskazuje na problem przebudzenia. Oto ofiara zaklęcia budzi się z kamiennego snu. Tym samym wolność i radość zostają ludziom zwrócone. Księżna odnajduje zgubionego księcia, a razem z nim być może również i „pełnię raju” (ibid., s. 194/195).
Czym jednak powinien być raj, do którego pragnęlibyśmy wkroczyć w chwili „ostatniego zbudzenia”? (ibid., s. 195). KF zgadza się z Blochem, że niebo nie może być królestwem „katechizmu”, tzn. skamieniałych i petryfikujących przykazań. One przecież nie pomagają w odzyskiwaniu przytomności, przeciwnie — ich epifania wywołuje traumę zdumienia strącającego zbudzonych w afazję, a potem znów w nieprzytomność. „Zdumienie byłoby niewypowiedziane — najpobożniejsi, właśnie oni, odchodziliby od zmysłów, znajdując u kresu katechizm” (ibid).
Krótko mówiąc: zadaniem raju nie może być trzymanie nas „w ryzach”. Niebo ma pożądany sens tylko wówczas, kiedy jest horyzontem bezkresnej, twórczej ekstazy (tu warto podkreślić, iż przebudzeniu w królestwie „katechizmu” towarzyszy nie tylko odchodzenie „od zmysłów”, lecz także mrożąca krew w żyłach zgroza, skorelowana z afatycznym paraliżem twórczej ekspresji, pojawiającym się w momencie nadejścia petryfikacyjnego „kresu kresów” [ibid.]).
Motyw ekstatycznego wesela, współgrający z figurą wydobycia się z oków spastycznego stłumienia i petryfikacji, wybrzmiewa z wielką siłą w młodopolskim wariancie omawianej narracji. Takim wariantem jest baśń Leśmiana O pięknej Parysadzie i o ptaku Bulbulezarze. Opowiada ona dzieje utraty i odzyskania radości oraz wolności (por. w: idem Klechdy sezamowe, Warszawa 1978, ss. 174-201). Bracia tytułowej bohaterki, Bachman i Perwic, zostają zaklęci w kamień podczas poszukiwania skarbów na Górze Cmentarnicy. W finale bajki Parysada uwalnia nie tylko swych braci, lecz także całe zastępy śmiałków zamienionych w posągi przez demoniczną siłę chroniącą skarby. Jeden tylko rycerz pozostaje wciąż skamieniały. Oswobodzić go mogą wyłącznie łzy Parysady. Cóż, kiedy ta jest niezdolna do płaczu. Koniec końców jednak przezwycięża to zahamowanie. Tamy puszczają, strugi łez płyną, kamień ożywa i zmienia się w pięknego królewicza (ibid., s. 200). Rezultatem finalnego wybudzenia/wyzwolenia jest niekończące się wesele. W horyzoncie tego wesela poczesne miejsce zajmuje zdumienie, ale nie paraliżujące, lecz pobudzające. Do czego? Do radosnych pląsów zbratanych z mową nieodróżnialną od najczulszej pieszczoty. „Goście jedli, pili, świetnie się bawili. Pląsano, tańczono, dziwom się dziwiono. Był na weselu i Bachman, i Perwic. Królewicz ściskał ich serdecznie, nazywał swymi braćmi, mówił do nich po imieniu i był dla nich wielce czuły…” (ibid., s. 201)
Tak oto Szeherezada — biegnąc „drogą zaklętą, sennym zielem porośniętą, pełną ciszy i milczenia, i dziwnego przeznaczenia” — zmierza do dialektycznego celu. Co jest tym celem? Dyskurs wyzwolenia zdejmujący kamienne tablice z naszych piersi i zaklęcie niemoty z naszych ust — dyskurs pokonujący niemoc naszych członków niezdolnych do tańca (choć skorych do nieprzytomnego klepania różańca).
3.
W tej sytuacji pojawia się kolejne zadanie Krytyki Fantazmatycznej (KF). Jest nim praca nad Nową Szeherezadą. Bohaterką tej baśni powinna być zupełnie nowa figura: Porosada, ucieleśniająca ożywczą energię porosa, wyzwalającego naszą wyobraźnię z późno-nowoczesnego Hadesu przepełnionego skamielinami dusz zaczarowanych przez Demony Doksy i Dekorum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz