niedziela, 4 października 2009

SŁOWIAŃSKA ESCHATOLOGIA: KOJÈVE I BRZOZOWSKI




Redakcja kwartalnika „Kronos” zaprasza na spotkanie poświęcone pisarzom, którzy wyciągnęli przeciwstawne wnioski z XIX-wiecznego mesjanizmu. Brzozowski widział zbawienie narodu w pracy kultury. Kojève uważał, że narody znikną w homogenicznej przestrzeni Ostatniego Państwa. W polu napięć między tymi filozofami zarysowuje się postać Witolda Gombrowicza jako – z jednej strony – prześmiewcy projektu emancypacyjnego, a z drugiej – obrońcy indywidualizmu. Chcemy wobec tego zapytać: kim są dzisiejsi Młodziakowie? Czym jest nowoczesność i co znaczą jej religijne źródła? Pytaniom tym towarzyszy jeszcze jedno, nie mniej ważne: czy w realiach historii zmierzającej ku homogenicznej „wiecznej teraźniejszości” idea narodowej tożsamości ma jeszcze sens? Słowem: czy (i dlaczego) chcemy być dziś Polakami?


CSW - ZAMEK UJAZDOWSKI, Sala Kino/Audytorium, czwartek 22.10.2009, g. 18.00

Na spotkaniu zaprezentowany zostanie najnowszy numer kwartalnika “Kronos” (3/2009)

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

czy na pewno kronos to jest to, o co chodzi? pozdrawiam z brzucha :)

Tomasz Kozak pisze...

A o co KONKRETNIE chodzi? (na pewno nie o Nowy Wspaniały Świat);-)

Anonimowy pisze...

Chodzi o to, że redaktorzy Kronosa nie są sexi ;) I na sali w CSW nie było prawie dziewczyn. Niestety nie dotrwałem do końca, więc z chęcią się dowiem:
1) kim są dzisiejsi Młodziakowie?
2) czym jest nowoczesność i co znaczą jej religijne źródła?
3) czy (i dlaczego) chcemy być dziś Polakami?
A może chodzi o to, że Polska jest kobietą?

Tomasz Kozak pisze...

1. A, to jest zarzut konkretny i, jako żywo, bolesny. Brak dziewcząt (to prawda), tudzież brak młodych ludzi (w ogóle brak publiczności). Tu przypomina mi się Fryderyk Schlegel, który napisał niegdyś coś takiego (bodajże w Athenaeum, a może w Idach): "Jeśli chcesz czegoś naprawdę dokonać, rozpalaj młodzieńców i niewiasty"!

Spotkanie z Kronosem najwyraźniej nie rozpaliło ani kobiet, ani młodzieży... Cóż, to daje do myślenia...

Z drugiej strony, nie jestem do końca pewien, czy aksjomat Schlegla da się dziś dialektycznie utrzymać. W tych wątpliwościach utwierdza mnie otwarcie Nowego Wspaniałego Świata - tam mieliśmy do czynienia z nadreprezentacją młodzieńców i pięknych kobiet (oraz celebrytów), i ta nadreprezentacja podkreślała tylko całkowitą bezideowość i beztreściowość całego projektu.

Do kogo zatem adresować swoje działania? Może do Demonicznych Starców? Do jakiejś Nocnej Rady Mędrców? (młodzież się nie liczy, bo jest chwiejna i nieokreślona, kobiety zaś, owszem, liczą się - nad pozyskaniem tychże pracować trzeba)...

2. Cóż, spotkanie wypadło słabo, to fakt... I to niestety z winy redaktorów, którzy ani o Polsce ani o Młodziakach rozmawiać nie chcieli. A temat był ciekawy, bowiem teza miała brzmieć następująco: Dziś Młodziakowie to Krytyka Polityczna...

3. O ile spotkanie było porażką, o tyle z czystym sumieniem polecam Kronos 3/2009 - jest moim zdaniem zajebiście gęsty ii nader interesujący ze względu na Fiodorowa, Kojeve'a i (last but not least) Meillassoux (który przeprowadza dowód na istnienie jeszcze-nie-istniejącego Boga).

4. Swoją drogą, pożyteczne byłoby, gdyby spróbował Pan określić parametry seksownego redaktora. Czy z seksapilem trzeba się po prostu urodzić, czy też można go wypracować? Tu dramatyczne pytanie i prośba o radę: Jak byc bardziej sexy?

jeszcze studentka pisze...

sexy to jest odczucie, wyczucie przeciwieństwa nudy, może to nie mieć nic wspólnego z seksem i zazwyczaj nie ma, chłopak seksy nie musi być tzw. przystojny, liczy się całokształt, a na dyskusji filozoficznej przede wszystkim odnoszenie się do innych dyskutantów na zasadzie sympatii i ciekawości odnośnie do ich poglądów, czyli zaprzeczenie popisywania się

Tomasz Kozak pisze...

O! Pod taką definicją mógłbym się podpisać.

W związku z tym obiecuję do dyskutantów podchodzić z sympatią (a przynajmniej z uprzejmością), pilnie wsłuchiwać się w głosy adwersarzy i nie wymądrzać się nadmiernie. Tak mi dopomóż Bóg!

jeszcze studentka pisze...

no i zapomniałam, że ważna jest też czysta koszula (może być sprana i niemodna)...

Tomasz Kozak pisze...

biała, jak mniemam?

jeszcze studentka pisze...

Tak, biała najlepsza. Ewentualnie ciemna wtedy, gdy filozof ma od piwa tzw. efekt opony.

Anonimowy pisze...

Cały czas rozmyślam nad Pana pytaniami. Studentka już dużo i mocno powiedziała :)
Myślę, że może warto właśnie adresować swoje działania do ludzi bywających w NWŚ. Może nawet tam zrobić jakiś odczyt, pokaz? Ja bym bardzo chętnie się tam na Pana wybrał - coś dla ducha i ciała by było ;) To jest całkiem serio propozycja do rozpatrzenia.

Ostatnio zastanawiam się, czy nie ma u nas takiej prawidłowości, że właśnie Młodziakowie najczęściej są kierownikami, mocodawcami, zarabiają relatywnie lepiej i co więcej, ich córki są właśnie ładniejsze. Jest coś na rzeczy? Młodziakowie i Dulscy, czyli tacy polscy, ukryci konserwatyści.
I ja się obawiam, że konserwa puchnie i kiedyś może zagrozić wybuchem.

Tomasz Kozak pisze...

Wydaje mi się, że "Młodziakowszczyzna" to jeden z najbardziej aktualnych problemów. Podobnie zresztą, jak "Młodopolszczyzna" (rozumiana tak, jak rozumiał ją Brzozowski).

Metaforycznie rzecz ujmując, świat polskiej sztuki determinowany jest dzisiaj przez "Legendę Młodej Polski", albo przez widma "Młodziaków". innymi słowy, z jednej strony mamy kompletne oderwanie od realiów ("zmęczeni rzeczywistością"), z drugiej - zrytualizowany, bezrefleksyjny w swej istocie, pseudo-modernistyczny aktywizm (Żmijewski).

Kilka dni temu byłem w rodzinnym Lublinie na pokazie "Demokracji" Żmijewskiego. Dyskusję prowadził delegat "Krytyki politycznej", Igor Stokfiszewski. Uderzyło mnie, że ten sympatyczny i skądinąd inteligentny człowiek posługuje się całkowicie zmechanizowanym i - no właśnie! - zrytualizowanym językiem. Podstawowe dla dyskursu KP pojęcia - "polityczność", "estetyczność", "skutek", "władza" etc. - były dla Stokfiszewskiego kompletnymi gotowcami; mechanicznie aplikowanymi Formami. Ten człowiek operował pojęciami tak, jak operuje się "brykietami paszowymi". Publiczność oraz reszta panelistów przyjmowała tę mechanicznie serwowaną papkę rutynowo, z automatyzmem godnym Młodziaków. Generalnie, zero auto-krytycyzmu, horyzont myślowy wyznacza Ranciere, jakikolwiek inny dyskurs splatający estetykę z politycznością, jest nieobecny (ktoś pamięta Marcusego albo Schillera? Broń boże!). Co ciekawe, rozmowa staje się na tyle ogólna, że Stokfiszewski twierdzi (i to jest teza zgoła wiekopomna), że "estetyka = przestrzeń + czas"!!!! W tym momencie ja chcę wtrącić, że gdyby faktycznie tak było, Kant nigdy nie napisałby "Krytyki estetycznej władzy sądzenia", sama bowiem "estetyka transcendentalna" opisywałaby wszystkie warunki estetyczności jako takiej... Chcę zatem wstać, ale ręce mi opadają i w poczuciu bezsiły wychodzę ze spotkania...

Uff... Za bardzo się tu rozpisałem. Podsumujmy zatem - uważam, że "Krytyka Polityczna" b. poważnie zagrożona jest beztreściowością i rytualizmem, czyli własnie "Młodziakowszyzną", która ideę nowoczesności zamienia w Formę pustą, a zarazem represyjną.

Czy w Polsce Młodziakowie są aktualnie Mocodawcami? Na "niwie kultury" tak - przynajmniej w dużym stopniu...

Czy swoje działania należy adresować do ludzi bywających w NWŚ? Trudne pytanie, trzeba by najpierw zdefiniować tożsamość tej grupy... Na pewno jednak należy pamiętać o młodzieży i o kobietach;-)

Jeszcze raz powtórzę za Schleglem: "Jeśli chcesz czegoś dokonać, ROZPALAJ MŁODZIEŃCÓW I NIEWIASTY!"

jeszcze studentka pisze...

Zapraszam do czytania mojego bloga. Jestem bardzo początkująca...

Anonimowy pisze...

Podlinkowuję tekst Ewy Majewskiej - byłbym ciekaw Pana zdania na ten temat:
http://www.nowakrytyka.pl/spip.php?article290

Tomasz Kozak pisze...

No cóż... Reich jest mi bliski, bowiem problem niedokończonej rewolucji seksualnej uważam za jedno z kluczowych zagadnień późnej nowoczesności. W tym kontekście równie ważny jest Marcuse, przywoływany w tekście Ewy Majewskiej marginalnie ("Eros i cywilizacja" to niesłychanie aktualna książka - powinni ją czytać nie tylko ci, którym na sercu leży problem nowoczesnej teorii erotycznej, lecz także ci, którzy sądzą, że idea "polityczności" estetyki została odkryta przez Ranciere'a, he,he. Tak więc książka Marcuse'go powinna być lekturą obowiązkową w polskim art-swiatku, gdzie chyba nikt nigdy nie słyszał o Schillerze).

Z drugiej strony, obca jest mi (cechująca tak Reicha, jak i Frankfurtczyków) podejrzliwość, zużywająca krytyczną energię na tropienie faszystowskich kompleksów w łonie nowoczesności...

Anonimowy pisze...

Czy ktoś zarejestrował ww. dyskusję? I czy jakiś jej zapis pojawi się na stronie "Kronosa" lub tu?

Tomasz Kozak pisze...

Dyskusja, owszem, była rejestrowana, niemniej wypadła słabo - dlatego jej zapis raczej się nie pojawi na stronie "Kronosa".

Za to już w styczniu nowy numer, w którym znajdą się - UWAGA - obszerne fragmenty niepublikowanej dotąd po polsku pracy doktorskiej Benjamina pt. "Pojęcie krytyki sztuki w romantyzmie niemieckim". Bardzo ważny i ciekawy tekst! Tego nie wolno przegapić!