niedziela, 17 lutego 2013

„STUDZIENKA 69”. AMPUTACJA NOCY



1.
Co stanie się z duchem, gdy radykalne oświecenie amputuje fenomen Nocy? Ciekawą odpowiedź na to klasyczne pytanie przedstawia J.G. Ballard w znanym opowiadaniu Studzienka 69 (por. idem, Ogród czasu, przeł. L. Jęczmyk, Kraków 2009, ss. 26-48).

Grupa ochotników zostaje poddana eksperymentowi psychochirurgicznemu, który eliminuje funkcję snu. Celem zabiegu jest „melioracja bagien podświadomości”, wyzwolenie umysłu z „archaicznej kloaki zwanej snem, z conocnego powrotu do rdzenia” (ibid., s. 29, 28). Świadomość ludzi, którzy już nigdy nie będą musieli spać, zostanie pogłębiona i wzbogacona — o dodatkowe dwanaście godzin przytomności. „Za pomocą właściwie jednego cięcia skalpelem dodaliśmy tym ludziom po dwadzieścia lat życia” — oświadcza dr Neill, pomysłodawca projektu (ibid., s. 28). „Nie martwcie się — zapewnia pacjentów — Przewody zostały przecięte. Nie możecie teraz zasnąć, nawet gdybyście chcieli” (ibid., s. 27).

I nikt się nie martwi. Przynajmniej z początku. Ochotnicy spędzają noce w sali gimnastycznej Sektora Rekreacyjnego („Nigdzie ani jednej zacienionej wnęki, ani jednej pułapki mroku” [ibid., s. 32]). Grają w ping ponga i w szachy. Nikt nie tęskni za Nocą, nikomu nie brakuje snu. Pewnego dnia — nad ranem — dochodzi jednak do zasadniczej zmiany sytuacji; do katastrofalnej transformacji perspektywy. Wszystko zaczyna się od niemal niezauważalnego przesunięcia. Ochotnicy odnoszą wrażenie, że przestrzeń wokół nich zaczyna się kurczyć. Sala gimnastyczna — jeszcze przed chwilą wielka jak hangar — stopniowo, ale nieubłaganie zmniejsza się do rozmiarów ciasnego pokoju. Potem zamienia się w klaustrofobiczną studnię. Pacjenci zaczynają się dusić. W efekcie, tracą przytomność, popadając w stan katatonii.

Sytuacja ta symbolizuje dynamikę umysłu doprowadzonego do „do najdalszych granic samoświadomości” (ibid., s. 47). Psychofizyczny system, radykalnie wypełniony samowiedzą, okazuje się strukturą ciasną, a w konsekwencji — duszącą. Transgresyjne poszerzenie ducha prowadzi do jego zdławienia. W tym aspekcie Ballard wydaje się prekursorem Baudrillarda, który spopularyzował przekonanie, że krańcowo nasycone systemy (psychofizyczne, polityczne, kulturowe) skazane są na implozję (katatoniczno-entropijne zapadanie się w sobie).

2.
W kontekście powyższego Krytyka Fantazmatyczna zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Ballard to filozof bardziej inspirujący niż Baudrillard. Czemu? Ponieważ u tego pierwszego moment nasycenia staje się momentem przeładowania, skutkującego nie tylko przeciążeniem systemu, lecz także jego rekalibracją. Przeciążenie zatem to moment dialektyczny — potencjalnie dwukierunkowy: prowadzący do regresyjnej implozji lub twórczej eksplozji.

Taka eksplozja — ściśle związana z katastrofą w strukturze aktualnej świadomości (katastrofę tę można określić jako kontratak ze strony Nocy) — zostaje przedstawiona w noweli Miejsce oczekiwania. Co znamienne, w zbiorze Ogród czasu nowela ta następuje tuż po Studzience 69. W ten sposób przygodna struktura ballardowskich tekstów podsuwa ważny trop badawczy. Ballard jako filozof anty-ponowoczesny, tzn. wyobrażający warunki możliwości twórczego powrotu dialektyki w strukturze nowoczesnego ducha. Oto jeden z kluczowych tematów Krytyki Fantazmatycznej.


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dlaczego znowu w środku zimy podczytuję Pana bloga? Coś, na co w lecie zwyczajnie nie ma czasu, ani smaku. Za to Pana obrazy lubię całorocznie :-)

Tomasz Kozak pisze...

Hmm... Lato w Polsce nie sprzyja myśleniu. Jest za gorąco. Ja np. nie cierpię lata: mam trudności ze skupieniem uwagi, bardziej niż zwykle wszystko mnie irytuje itd. Za to w zimie rozkwitam. Dużo czytam i jestem ostry jak brzytwa ;-)

Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Ja to w lecie mam inaczej - wszędzie widzę lachony i to nie sprzyja spokojnemu myśleniu ;)
ps: polecam portal brzytwa :)
http://brzytwa.org/forum/index.php?board=29.0