czwartek, 11 kwietnia 2013

LACRIMANIA



1.
Z upodobaniem (pełnym, co prawda, odrazy) oglądam polskie talent shows — głównie The Voice Of Poland i X Factor. Wszyscy w nich płaczą, niezależnie od wieku, płci oraz odgrywanej roli. Uczestnicy wybuchają łkaniem po każdym łaskawym słowie ze strony jurorów, jurorzy z kolei leją ślozy w trakcie, antrakcie, jak również po fakcie (zwłaszcza po łapiącym za serce „wykonie”). Łza płynąca z dobroci jurorskiego serca płynie zazwyczaj na stronie, roniona w pozornej ukradkowości (podglądanej z precyzją HD), rzekomo niechciana i niekontrolowana. Natomiast łzy krokodyle — pojawiające się po wrzuceniu jakiegoś nieszczęśnika do zsypu — lśnią ostentacyjnie na afiszach, wielkie i zimne jak bezlitosne diamenty sypiące ostrymi iskrami w światłach jupiterów…

2.
Skąd ta Lacrimania? Jest ona nierozerwalnie spleciona z charakterystyczną dla późnej nowoczesności Stymulimanią, stanowiąc jedną z jej bezpośrednich konsekwencji. W tym kontekście szyderczo kłania się widmo zacnego doktora Browna, który zdaje się przypominać prawdę dawno wyśmianą i zapomnianą przez nowoczesną medycynę (choć niekoniecznie przez psychologię). Otóż my, późnonowoczesne jestestwa, jesteśmy — podobnie jak nasi wczesnonowocześni antenaci — w olbrzymim stopniu zdeterminowani przez naszą pobudliwość (excitabillity) i drażliwość (irritability). W horyzoncie Spektaklu owa determinacja intensyfikuje działanie specyficznego mechanizmu. Puste (a przy tym nadpobudliwe) Ja, przekarmione pustymi emocjami, wymiotuje „pustymi” łzami.

3.
Współczesną Lacrimanię można interpretować także z innej perspektywy — parabaudrillardowskiej. Wówczas powiemy, że afektywna struktura epoki — nasycona bodźcami do granic możliwości — szuka ujścia dla emocjonalnych nadwyżek, od których pękają w szwach systemowe wiązania. Lacrimania okazuje się w tej sytuacji mechanizmem bezpieczeństwa, umożliwiającym spuszczenie nadmiaru pary z późnonowoczesnego kotła, nieustannie zagrożonego eksplozją.

"Wentyl bezpieczeństwa" wydaje się jednak figurą o tyle dyskusyjną, że w omawianym układzie wyraźnie widać drugą stronę medalu, tzn. podżegające działanie Lacrimanii. Jak bowiem każda mania, jest ona rodzajem zaklętego kręgu. Im więcej płaczemy, tym bardziej chce nam się płakać. Im mocniej się podniecamy, tym mocniejszej stymulacji potrzebujemy. Koniec końców, produkujemy parę w kotłach nie tyle po to, by ją spuszczać, lecz żeby ją kumulować — chcemy być przecież nieustannie podgrzewani. W tej sytuacji „spust pary” lub „spust surówki” to figury wysoce ambiwalentne: metaforyzujące sytuację, w której rozładowanie podniecenia symultanicznie współgra z jego rozpalaniem przez jeden i ten sam czynnik — „ejakulację”.

4.
Energię tak pojętej „ejakulacji” przemysłowo eksploatuje współczesna pornografia, skoncentrowana na praktykach typu squirting, pissing czy enema fetish sex. (Odbywająca się w horyzoncie przemysłu erotycznego obsceniczna eksploatacja „ejakulacyjności” „podżegającej”, otwarta i pozbawiona hipokryzji, a przy tym twórczo eksperymentalna pod względem politycznym i estetycznym, czasami wręcz emancypacyjnie awangardowa, miewa w wielu przypadkach bardziej etyczny charakter od lacrimacyjnej pornografii forsowanej przez przemysł rozrywkowy w ramach Sceniczności mainstreamowej [to jednak temat na osobny post].)

5.
Powyższe zagadnienia interesują Krytykę Fantazmatyczną (KF) w perspektywie specyficznie pojętej „endokrynologii” wyobraźniowej. KF, badająca mechanizmy „wydzielania” wyobrażeń społecznych, powinna ze szczególną uwagą analizować nadczynność „gruczołową” późnej nowoczesności — zwłaszcza w tych obszarach, gdzie istotną rolę odgrywa zwiększona emisja hormonów odpowiedzialnych za „ejakulacje”, które zamiast rozładowywać, zwiększają systemowe napięcie, przyczyniając się do wzrostu różnego typu mas krytycznych (politycznych, estetycznych, obyczajowych etc.)


Brak komentarzy: