niedziela, 20 stycznia 2013

PRAGNIENIE ANACHRONIZMU I



W 1971 roku J.G Ballard opublikował zbiór opowiadań Vermilion Sands. Tytułowe Cynobrowe Piaski to wyimaginowana hybryda luksusowego kurortu (zanurzonego w odmętach kolejnej Recesji) oraz dekadenckiej komuny artystycznej. Jedna z nowel osadzonych w tej scenerii – Studio 5, Gwiazdy (1961) – portretuje społeczność poetów całkowicie uzależnionych od komputera VT.

VT (Verse Transcriber – „Poprawiacz Wierszy”) to specyficzny edytor tekstu marki IBM. VT oferuje nie tylko edycję, lecz także automatyczną redakcję, nade wszystko zaś – kreację literackiego materiału. Po zaprogramowaniu warunków wyjściowych komputer samodzielnie tworzy tekst utrzymany w poetyce wybranej przez autora. Rola tego ostatniego sprowadza się głównie do sprawowania paradygmatycznej kontroli nad automatycznie generowanym materiałem. „W dawnych czasach poeta musiał poświęcić sam siebie w celu opanowania swego medium. Obecnie owo techniczne mistrzostwo jest po prostu kwestią naciśnięcia guzika, wyboru metrum, rymu, asonansu na tarczy” – konstatuje Paul Ransom, narrator noweli; redaktor naczelny Fali IX, awangardowego organu poetów, którzy z radością zapomnieli „o czasach, kiedy poezja stanowiła rękodzieło” (J. G. Ballard, Studio 5, Gwiazdy, w: idem, Rzeźbiarze chmur, przeł. B. Drozdowski, Kraków 2010, ss. 216, 218).

Błogostan nowoczesności kształtowanej (i utrwalanej) przez aparaturę VT zostaje pewnego dnia bezpowrotnie zniszczony. W Cynobrowych Piaskach pojawia się bowiem Jutrzenka Anachronizmu, personifikowana przez bohaterkę (boginię?) o pradawnym imieniu Aurora Day.  Charyzma tej figury sprawia, że artyści niszczą aparaty VT i powracają do rękodzielniczej praktyki, odzyskując tym samym błogosławioną świeżość wyobraźni. „Można było odnieść wrażenie, że w Vermilion Sands obudzili się wszyscy poeci” –  mówi Ransom w finale opowiadania (ibid., s. 244). „Była 12.45, powinienem był odczuwać zmęczenie,  ale mój mózg działał sprawnie i świeżo, przelatywały przezeń tysiące pomysłów. (…) W ciągu paru minut stworzyłem pierwszy kawałek wiersza, jaki zdarzyło mi się napisać od ponad dziesięciu lat. Tuż za nim, i tuż pod powierzchnią mego umysłu, był tuzin innych wierszy, czekając niczym żyła złota na wydobycie jej ku słońcu” (ibid.)...

Ostatnie dwa akapity opowiadania są znamienne. Główny bohater sięga po arkusz papieru i zaczyna pisać list do agencji IBM z prośbą o… dostarczenie trzech nowych aparatów VT. Ostatecznie jednak porzuca ten pomysł, drąc zamówienie „na tuzin kawałków” (ibid.). Tak oto bezduszna Aktualność zostaje pokonana. Anachronizm święci swój triumf w blasku odzyskanej Autentyczności.

Dziś, w Polsce, ja także marzę o zwycięstwie Anachronizmu. Dlatego kontruję gest Ransoma. Ocalam z kosza podarty list, sklejam go i… zamawiam najnowszy Verse Transcriber. Tu i teraz – w rodzimym art worldzie – tyranizuje nas ideologia „rękodzieła”. Dlatego wzywam na pomoc Anachronizm. Przybywaj – ale z Przyszłości! Produkuj dialektyczne transliteracje! Wyzwalaj nas z aktualnego tekstu!


Brak komentarzy: